b:include data='blog' name='all-head-content'/> Hidden Fate: lipca 2016

14 lip 2016

Prolog



  Wybiegłam stamtąd jak najszybciej. Nie mogłam nigdy więcej spojrzeć mu w oczy. Nie chcę go nigdy więcej widzieć, nigdy. Biegłam przed siebie co chwila ocierając słone łzy spływające po moich policzkach. Nie miałam pojęcia gdzie biegnę, łzy zamazywały obraz. Jedyne co dostrzegałam to blask księżyca i poszarpana zieleń jaką były drzewa. Niebo przybierało barwę granatu, robiło się coraz ciemniej. Poprzez krzywdę mi wyrządzoną, której doznawałam, upadłam na ziemię. Jak kropla deszczu wpadająca do wody, tak ja i moja czarna suknia zlałam się z glebą. Wiatr tańczył po mojej skórze, wprawiając mnie w rozpacz. Zapłakane oczy puchły mocniej i mocniej. Nie mając siły leżałam bezsilnie, skurczając się. Nie słyszałam nic, prócz szumu i skrzypiec. Grały moją ulubioną melodię – cierpienie. Komu ufać? Nikomu. Ani temu co widzisz ; nawet sól jest podobna do cukru.

  Czekając na zbawienie temperatura mojego ciała spadała, a mój oddech stał się nierównomierny. To był mój moment poddania się. Nie chciałam walczyć o powietrze. Zacisnęłam małymi dłońmi sukienkę. Wszystko utraciło swoje kolory. Dosłownie. Wokół mnie była czarna otchłań niosąca ze sobą pustkę. Znalezienie siły, by odwrócić głowę w stronę nieba, nabawiło mnie wiele trudu. Białe kropeczki nie zmieniające swojej pozycji. Zupełnie jak ja. Różnica nas dzieląca to taka, że one oświetlają drogę innym, a moja osoba jest neutralna. Rozległ się huk. Kolorowy rozbłysk ukazał się nad moją głową. Moje oczy mieniły się niczym reflektory. To już. Zaczęli świętować. Są gdzieś niedaleko mnie, ale nie potrafią mnie dostrzec. Nikt nie raczył sprawić mi tej przyjemności i zadzwonić. To pewnie dlatego, że nie mam przy sobie telefonu. A ponoć to cisza jest najgłośniejszym krzykiem. Nie czułam już chłodu, tylko bezwładność. A te gwiazdy zostają niewzruszone. Szczęśliwego Nowego Roku.



----------------------------------
Cześć c: Piszcie jak wam się podoba! :3
Sheyyne~